Szybko, szybko, szybko, a potem spać, wstać i znowu szybko. Wszystko w naszym małym świecie dzieje się coraz szybciej. Niestety, nasze organizmy zaczynają się przed tym bronić. Pierwsza oznaka, że nasz organizm domaga się wakacji, to kłopoty z zasypianiem i atakującymi nas niespokojnymi snami. Dlaczego tak się dzieje? Może spróbujmy sami sobie na to pytanie odpowiedzieć. Dziś po lekcjach postarajcie się usiąść na piętnaście minut i wypisać w punktach jak wyglądał wasz dzień. Przyjrzyjcie się potem tej liście i przeanalizujcie ile spraw zostało zamkniętych w tym dniu, a ile zostało do załatwienia na jutro. Jutro i pojutrze zróbcie dokładnie to samo. Może się okazać, że połowa tematów z waszych niespokojnych snów mieści się właśnie na tej liście. To odwlekane od dwóch dni spotkanie z przyjacielem, ta niezałatwiona wizyta w bibliotece, gdzie mieliście się dowiedzieć czy ktoś szybszy od was oddał już potrzebna wam lekturę, ta zaległa poprawka sprawdzianu czy też ten nieprzepisany, zgubiony zeszyt. A może dochodzi do tego jeszcze zmartwienie by rodzice nie otworzyli szuflady i nie zarządzili generalnego sprzątania zamiast sobotniego wyjścia do kina? Te wszystkie niezałatwione sprawy robią sobie przegródkę w waszej głowie. Sprawy leżą tam całymi dniami, jak nam się wydaje spokojnie. Jednak w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. Często w tej właśnie przegródce rodzą się strachy. Strachy, które pomału atakują naszą pewność siebie i poczucie bezpieczeństwa. Można tutaj zadać sobie pytanie dlaczego tak jest? Jak zastanowimy się nad tym głębiej, możemy dojść do wniosku, że sami tworzymy swoje leki. Więc może warto spróbować zainwestować parę groszy w kalendarz i codziennie wieczorem sprawdzać ile lęków z danego dnia nam zostało? Ta prosta metoda w krótkim czasie powinna nam pozwolić na spokojne zamknięcie oczy wieczorem.
Ach… jeżeli chcecie się dowiedzieć kto atakuję Żwirka, to odsyłam do bajek waszych rodziców. Żwirek i Muchomorek – czyli opowieści z mchu i paproci do dziś pozwalają nowym pokoleniom spokojnie zasypiać. Obydwaj panowie to okropne śpiochy, a szczególnie jeden z nich. Ja jak tylko o nich pomyślę już kleją mnie się oczy. Więc kończmy nasze niezałatwione sprawy i spokojnie uciekajmy w ramiona Morfeusza. A do poduszki…
Ooo… na mnie już działa. Dobranoc 🙂