Zabawa słowem może być bardzo przyjemna. Pod jednym wprawdzie warunkiem. A jakim? Jest to miłe gdy rozumiemy, o czym nasz rozmówca mówi, i nie mamy poczucia, że marnujemy czas na jego słuchanie. Takim przykładem może być rozmowa dwóch znajomych w tramwaju. Była tak fascynująca, że osoby stojące obok postanowiły przejechać swój przystanek, ryzykując spóźnieniami, by dowiedzieć się jak historia się skończy. Zaczęło się niewinnie:
-„Kurde, byłeś dziś u Staszka ? – Tak, to znaczy nie, ale w sumie tak.- Super i jak.- Co jak ?- No jak co jak?- Jak było?- Gdzie ?- No nie ściemniaj, u Staszka.- U Staszka?- Ach….. –No, tak.- A czemu pytasz?- Kurcze myślę, że to fajny gość, choć nie do końca.- No nie? –No w sumie tak.- To jak było?- U Staszka?… Rozmowa trwała, a zasłuchani współpasażerowie czekali na podsumowanie w skupieniu.
Może wśród pasażerów pojawił się jakiś profesor psychologii, lub socjologii. Jeżeli tak, to na pewno napisze o tej wymianie zdań przynajmniej dwieście stron wniosków dotyczących społeczeństwa.
Jak cudownie tych dwóch znajomych, dało sobie radę z mówieniem o niczym i z wypełnieniem czasu. Szkoda tylko, że zmarnowali ten czas. Słowa są środkiem do wyrażania myśli i budowaniem więzi. Słowa są środkiem do przekazywania innym naszych oczekiwań. Słowa pozwalają nam na wyrażanie myśli, których konsekwencją może być przypisanie nas przez osoby słuchające do pewnej grupy społecznej, do której nie koniecznie chcemy być przypisani.
Jeżeli więc mamy ochotę korzystając z weekendu pobawić się słowem posłuchajcie wykładu „ Jak mówić, żeby nas słuchano?
Profesor Bralczyk bawi się słowem i bawi zgromadzonych słuchaczy. Miłego oglądania. No… i jak pewnie, że chyba:)