Piątek– jest super.
Sobota– jest super.
Niedziela– jest mniej super.
Poniedziałek– oj……mam…….kanał.
Kto nie lubi piątku. Plecak do kąta, książki do szuflady i zaplanowane harce z kumplami. Może kino, jakaś domówka, gitara, a potem w sobotę nadrobimy zaległości w spaniu. Pozytywne myślenie zdecydowanie w piątek jest łatwiejsze. To taki dzień, w którym wydaje się nam, że poniedziałek przyjdzie za dwa lata, a i to niekoniecznie.
A może jednak warto przełożyć zajęcia z niedzielnego wieczoru na piątkowy wieczór, by weekend naprawdę stał się wolny, a motylki strachu nie zaczęły w nas fruwać od niedzielnego poranku.
Pozytywne myślenie ma kolosalną przyszłość, tylko czy piątkowa intuicja nas nie zawodzi. Czy to naprawdę jest pozytywne myślenie- czy już projekcja. Nasz mózg podobnie jak my lubi przyjemności. Dla niego też jest oczywiste, że lepiej udać się na narty niż rozpracowywać wzór Pitagorasa. On w tym czasie nie będzie musiał się rozwijać i poleniuchuje. Jednak jak już udowodniono od niedzieli trudniej się rozkręcić naukowo, gdyż nasz mózg też potrzebuje rozbiegu.
Daliśmy mu go w tygodniu więc w piątkowy wieczór jest na wyższych obrotach niż w niedzielę, więc wszystko czego musimy się nauczyć przyjdzie nam łatwiej. Więc szach– mat dla pozytywnych projekcji. To co mamy zrobić w niedziele zróbmy w piątek, a wtedy już na pewno poniedziałek przyjdzie później.