Trudno w to uwierzyć ale jednak moda na wampiry wróciła. Filmy o tej tematyce biją rekordy popularności. Wymieniamy się spisami i zajmujemy sobie przestrzeń na naszym mózgowym dysku ich wyczynami. Nie do wiary jest też to, że jeszcze tak niedawno wampiry zajmowały się promocją zdrowego stylu życia. Jakiś skowyt w lesie, pohukiwanie sowy , czy tez zwykła złamana gałązka powodowała, że mocno osadzony w temacie wampirów zainteresowany przyspieszał tak, że sam pobijał rekord świata na 10 km. Współczesne wampiry niestety usadowiły się w telewizorze lub na ekranie komputera Pożerają nasz czas wypijając nam możliwości rozwoju. Więc może zacznijmy uważać na te wampiry rodem z tv. Wybierzmy się o zmroku do lasu i zdrowiej i ciekawiej a odważniej na pewno. Taki hrabia Dracula nie domyślał się nawet, że za parę wieków wyrośnie mu konkurencja w postaci telewizyjnych kolegów. Ale może to i lepiej, bo gdy zgaśnie ekran, bezpowrotnie znikają tez wampiry. Niestety znika także poświęcony na długie odcinki czas.
A dla zainteresowanych Kurier podaje kilka wiadomości o prekursorze wampiryzmu i jego słynnym zamku.
W 1897 roku ukazała się powieść Brama Stokera, zatytułowana Dracula. Był to przydomek władcy Wołoszczyzny, człowieka wyjątkowo przebiegłego i okrutnego dla swoich poddanych. W okrutny sposób mordował zarówno dorosłych jak i dzieci. Jego sposoby dręczenia i zabijania ludzi budziły strach oraz przerażenie gawiedzi.
W księgarniach obecnie można nabyć dwujęzyczną adaptację tej powieści. Jest to ciekawa lektura dla tych, którzy rozwijając wiedzę o prekursorze wampiryzmu chcą jednocześnie podnieść swoją znajomość języka angielskiego.
Czyli… prawdziwy wampir czeka na was w księgarniach.